Czasem, kiedy siedzę obok łóżka mojego dziecka, czuję, jak cała odwaga ulatuje ze mnie powoli, prawie niezauważalnie. Jakby ktoś zdejmował ją warstwa po warstwie. I myślę wtedy o wszystkich mamach, które w tych samych godzinach nocnych trzymają małe rączki i próbują oddychać równiej, żeby nie przestraszyć jeszcze bardziej.
Myślę o Tobie - o tym, jak pewnie też udajesz spokój, chociaż w środku drży wszystko. Jak patrzysz na kroplówkę, termometr, monitor, a jednocześnie próbujesz odnaleźć siebie między jednym oddechem a drugim. Jak czasem masz ochotę krzyczeć, ale milczysz, bo tak trzeba. I jak w tym milczeniu jest więcej miłości, niż ktokolwiek potrafi zrozumieć.
Czasem żal przychodzi znienacka. W sklepie, gdy mijasz mamy z dziećmi, które biegną beztrosko między półkami. W wiadomościach, gdy ktoś narzeka na drobiazg, o którym Ty dawno przestałaś marzyć. W łazience, kiedy w końcu zostajesz sama i pozwalasz sobie na trzy minuty płaczu - dokładnie trzy, ani sekundy więcej, bo dalej trzeba działać. Jest też bezsilność, ta cicha, która siada na ramionach jak ciężki plecak. I gniew - choć często wstydzimy się go najbardziej. Gniew na chorobę, na niesprawiedliwość, na to, że życie tak bardzo odbiega od planu. Ale wiesz? Te emocje nie czynią Cię gorszą mamą. One są dowodem, że kochasz. Że jesteś człowiekiem. Że niesiesz więcej, niż ktokolwiek widzi.
A jednak - mimo tego wszystkiego potrafisz wstać rano i zrobić kanapkę, znaleźć ulubioną bluzkę, załatwić badania, zapisać kolejny termin, znaleźć siłę, żeby zaśmiać się choć raz w ciągu dnia, iść do pracy. I może nikt nie bije Ci braw, nikt nie klepie po plecach, nikt nie mówi „podziwiam Cię”, ale ja widzę, co robisz. Widzę, jak walczysz o każdy oddech, każdy uśmiech, każdą chwilę spokoju. I chcę, żebyś wiedziała, że to wystarczy. Że Ty jesteś wystarczająca. Że Twoja miłość choć czasem zmęczona, choć czasem pełna łez jest najprawdziwszą siłą, jaką zna ten świat. I nie musisz być idealna. Wystarczy, że jesteś.
Dodaj komentarz
Komentarze