Znasz to uczucie? Kilka dni przed wizytą, kiedy świat niby wygląda tak samo, ale ty już nie. Robisz codzienne rzeczy, uśmiechasz się, pracujesz, odwozisz dzieci, a jednak czujesz, jakby ktoś przygasił cię od środka. Myśli uciekają tam, gdzie wcale nie chcesz ich prowadzić: do szpitala, do pobrań, do tego momentu, który zawsze ściska gardło. I choć bardzo się starasz, trudno skupić się na czymkolwiek innym. Ten czas „przed” potrafi być najtrudniejszy, bo żyjesz jakby na jednym wdechu, czekając na coś, czego nie da się przyspieszyć.
Są takie dni, kiedy robisz wszystko, co zwykle - gotujesz, jeździsz, pracujesz, odpisujesz na maile, ale tak naprawdę jesteś gdzieś indziej. Twoje ciało ogarnia świat, a głowa siedzi przy szpitalnym łóżku. Ten tryb „mechaniczny” włącza się sam, jakby organizm wiedział, że inaczej byś tego nie uniosła. I chociaż wszystko z zewnątrz wygląda normalnie, w środku cały czas dudni jedno: zbliża się wizyta. Badania. Czy tym razem będzie dobrze?
Od kilku dni nie potrafiłam się skupić. Otwierałam komputer, czytałam zdanie i nie wiedziałam, o czym przed chwilą było. W nocy przewracałam się z boku na bok, nasłuchując… sama nie wiem czego. Tego lęku, który puka do drzwi, choć nikt go nie zaprasza. A dziś nadszedł ten trudny dzień. Mia bardzo źle zniosła pobieranie krwi, usypianie poszło nie tak, jak powinno. W pewnym momencie się wybudziła. I wiesz co? Wtedy pęka wszystko, co próbowałaś trzymać przez ostatni tydzień. Bo jesteśmy mamami- silnymi, ale nie z kamienia.
Wyniki będą jutro. A dziś? Dziś będzie pewnie kolejna nieprzespana noc. I wiem, że wiele z was zna to aż za dobrze. Ten stan zawieszenia między nadzieją a strachem, kiedy chcesz być dzielna, ale serce ma swoje granice. Chcę ci tylko powiedzieć - z całym ciepłem, jakie potrafię włożyć w te słowa - że nie jesteś sama. Takie dni wracają, takie emocje też. I to nie znaczy, że sobie nie radzisz. To znaczy, że kochasz. Głęboko, do bólu, tak jak każda z nas kocha swoje dziecko.
I wiesz co jeszcze? Strach może przyjść, może zostać na chwilę, może wywrócić ci dzień do góry nogami… ale nie musi tobą rządzić. Oddech po oddechu, krok po kroku - przejdziemy przez to razem. Wszystkie mamy, które to czytają, które czuwają po nocach, które walczą o uśmiech swoich dzieci. Tu jesteśmy dla siebie. I to też jest siła.
Dodaj komentarz
Komentarze