Czasami wystarczy jeden dzień. Jeden telefon, jedno zdanie, jeden wynik, który przestawia cały świat. Jeszcze chwilę wcześniej planowałaś obiad, sprawdzałaś maile, ogarniałaś codzienność… a potem dzwoni telefon i czujesz, jak krew odpływa ci z twarzy. Jakby ktoś nagle pociągnął za hamulec ręczny w twoim życiu.
Te słowa, których nikt nie chce usłyszeć, wchodzą głęboko, zostają. Świat rozsypuje się na milion kawałków - i w pierwszej chwili chcesz po prostu usiąść i płakać. Ale nie możesz. Nie teraz. Bo kiedy w grę wchodzi twoje dziecko, włącza się w tobie coś, o czym nie miałaś pojęcia. Jakaś nadludzka siła, która każe ci działać, szukać, sprawdzać, dopytywać, analizować.
Co jeszcze muszę zrobić? Jakie badania? Jakie konsultacje? A może, może… ten nieproszony gość, którego nazwy nikt nie chce wypowiadać na głos, jest tylko na chwilę? Może się pomylił? Może da się go przegonić, zanim zadomowi się na dobre?
W takich momentach serce chce krzyczeć, a rozum próbuje trzymać cię na powierzchni. I każda mama, która to przeżyła, wie, że w tej sekundzie zmienia się wszystko - priorytety, plany, spojrzenie na świat. Ale jedno pozostaje niezmienne: nie poddajemy się. Choć drży głos, choć nogi miękkie, choć lęk stoi tuż obok… wstajemy i walczymy o nasze dzieci.
Bo miłość matki to siła, która potrafi poskładać nawet najbardziej rozsypany świat.
Dodaj komentarz
Komentarze